Zostaliśmy, my słuchacze Radia Maryja i wyborcy prezydenta Andrzeja Dudy, postawieni – nie pierwszy już raz - wobec pytania: o co chodzi? I to nie jest pytanie adresowane do Ojca Dyrektora. On wyjaśnił sprawę dość szczegółowo. Każdy, kto słucha radia wie, kto nie słucha – odsłucha na stronach.

Trudno nie zdziwić się faktem, że jedyna, tak konsekwentna w mówieniu prawdy i tak bezkompromisowa, rozgłośnia katolicka i katolicka telewizja, wydają się być na cenzurowanym w miejscu, które zmieniło gospodarza właśnie dzięki tych mediów zdeterminowanej na wielką zmianę w Polsce - postawie. Bardzo trudno zrozumieć powody, dla których zatrudnia się w tym tak newralgicznym miejscu ludzi z korzeniami tkwiącymi w gazecie wiadomej. Te „tajemnice” ktoś nam będzie musiał wyjaśnić, jak najpilniej. Nie jedynie dlatego, że Ojciec Dyrektor powiedział, jak jest. Dlatego, że my wyborcy chcemy znać prawdę.

Słuchacze Radia Maryja, widzowie Telewizji TRWAM, czytelnicy „Naszego Dziennika” to wyborcy świadomi. Wyedukowani przez te ostatnie 24. lata, jak mało która grupa społeczna. Na sobie doświadczyli też, jaką cenę trzeba płacić za wierność ich edukatorom.

I nie może być tak, że Pan Prezydent pisze piękne słowa pod adresem Radia Maryja a jednocześnie, jego kancelaria zdaje się podtrzymywać tradycje ignorowania jedynej, katolickiej stacji telewizyjnej i wyrosłej z Radia Maryja, redakcji gazety codziennej „Naszego Dziennika”.

Jestem całym sercem z panem Prezydentem Dudą. Mam do niego zaufanie i wierzę w to, co mówił i mówi na temat służby Ojczyźnie. Żeby tę wiarę zachować i abyśmy mogli z pełnym przekonaniem stać murem za Prezydentem i bronić rządu PiS, trzeba nas traktować poważnie. Zasługujemy na prawdę i nie zrezygnujemy z niej. 

---------