Publikacje
"Dobrzy księża" - recenzja Miesięcznika 'Egzorcysta'
Dzisiaj o księżach nie mówi się i nie pisze dobrze. Trzeba być antyklerykałem. Gdy papież Franciszek tylko napomknął o potrzebie antyklerykalizmu, jego wypowiedź wywołała ryk aprobaty. Z „czarnych” można drzeć łacha, wyśmiewać się… Księża to pedofile polujący na nasze dzieci – w wiadomych celach. Ale także wrogowie radości – jak czarne wrony czyhają, aby wyplenić śmiech i radość. Nie wspominając już nawet o seksie.
Tak… Seks jest przyczyną, że księża są sfrustrowani. Celibat niszczy ich człowieczeństwo i z tego powodu en masse są oni pedofilami, ukrytymi homoseksualistami itd. Wystarczy obejrzeć film czy poczytać jakiś poczytny tygodnik.
Każdy z nas zna jednego, dwóch, trzech porządnych… ale ogół – szkoda gadać. Być może dlatego brakuje nam w kulturze, tej masowej i tej wyższej, bohaterów księży. Dobrych księży.
O dobrych księżach piszą Zofia i Kazimierz Braunowie. Różni to księża – zapewne każdy z nas chciałby ich znać i przebywać z nimi na co dzień. Co o nich wiemy? Niewiele… tyle, co obejmują wspomnienia autorów książki. Ksiądz, w którego obronie ginie ojciec autorki, jest ważny i pamiętany jako dobry człowiek. Czy gdyby był zły, to ktoś chciałby narażać za niego życie? Kolbe i Oborski (jeden słynny – drugi zupełnie nie znany) giną zakatowani przez oprawców. Kolbe w Auschwitz, Oborski w Rawiczu. Obydwaj dlatego, że byli wierni kapłańskiemu powołaniu. O Kolbem wiemy wszystko.Oborski, proboszcz z małych miasteczek i wsi, musiał dochować tajemnicy spowiedzi, nawet torturowany przez UB.
Najsłynniejszy polski ksiądz, Karol Wojtyła, zjeździł cały świat – był proboszczem globu, ale powoli zapominamy jego zachowania, które były jak świeże podmuchy. Jego spotkania z poszczególnymi ludźmi, opowiadane przez media, były tak piękne, że każdy z nas miał wrażenie, iż w tym spotkaniu uczestniczył.
Ale byli jeszcze inni – także wierni kapłaństwu. Pallotyn ksiądz Boniewicz, który za swe zadanie uznał wyjazdy do Związku Sowieckiego, aby tam nieść posługę kapłańską. Miał też wielkie zasługi w krzewieniu kultu Bożego Miłosierdzia.
Ksiądz Fedorowicz, a właściwie dwóch księży: Tadeusz i Aleksander, rodzeni bracia – lwowiacy. Zabrzmi to banalnie, lecz jest absolutną prawdą, że bez nich historia polskiego Kościoła i Polski potoczyłaby się inaczej.
I wielu innych dobrych kapłanów wymienianych na kartach książki, lecz pominiętych w tym omówieniu. Co ich łączy? Przede wszystkim to, że ich życie jest doskonałym wręcz zaprzeczeniem antyklerykalnych banialuków przytaczanych przeze mnie na początku tekstu. Pełnia życia, pełnego przygód, ale i mądrości. Dobro i pomoc innym, ale przede wszystkim owa dziwna moc wywodząca się z kapłaństwa, z wiary, z zaufania Bogu. Kolbe, który potrafił zmusić do posłuszeństwa esesmanów w Auschwitz, Wojtyła – Jan Paweł II, który rzucił na kolana cały świat, czy ci parafialni proboszczowie, którzy potrafili przywrócić Bogu pojedyncze dusze. A przecież jak wiadomo – każda dusza to cały świat.
„Dobrzy księża” – kiedy czyta się tę książkę, słowa „dobry jak chleb” przestają być banałem.
Juliusz Gałkowski
historyk sztuki, publicysta, bloger, redaktor strony internetowej Miesięcznik Egzorcysta