Aktualności
Krzysztof Nagrodzki-Jak walczyłem i kolaborowałem z władzą ludową. Wspomnienia kombatanta Cz.2
W poprzednim odcinku było o ostrym starciu bezpośrednim.
Wymuszonym zresztą przez czynnik wadzy z pała, kiedy spokojni opuszczaliśmy Dworzec Główny w Warszawie –po sobotnim piwku -należnym-po tańcach w akademiku na pl. Narutowicza.
Teraz będzie o kolaboracji.
Tak – trzeba stanąć oko w oko z prawdą :-)
A prawda miała na imię Jola.
Na nazwisko K… No, mniejsza…
W każdym razie - jak się okazało - Tata był jednym z najważniejszych „czynników partyjno-państwowych” w PRL!
Na szczęście kolaboracja nie posunęła się zbyt daleko… Ale było miło :-)
Ciut dalej poszła z córą innego prominenta ówczesnej wadzy- Krysią N.
Moja ówczesna dziewczyna-Beatka-panienka z warszawskiego okienka leżącego akurat naszego-akademickiego-miała koleżankę; właśnie o imieniu Krysia.
Krysia nie mieszkała z nami na Ochocie a na prominentnej Saskiej Kępie.
Latem Beatka wyjechała z Mamą na odpoczynek gdzieś pod Warszawę, a my z Krysią N. postanowiliśmy ja odwiedzić.
Wtedy w dobrym tonie był auto-stop.
Zatem wyszliśmy na rogatki Stolicy dla podjęcia stosownych czynności transportowych.
Tyle, że jakoś zniosło nas nie na właściwe-północne a na południowe.
…Czemuś… :-)
No i trudno- zniosło to zniosło-widać przeznaczenie.
I tak znaleźliśmy się w Krakowie.
Mieliśmy przenocować w schronisku PTTK przy ul. Wenecja (jeżeli dobrze pamiętam), ale ani tam, ani gdzie indziej, miejsc ani-ani.
Pozostał zatem-po możliwie szczegółowym zwiedzeniu tego zacnego Grodu-dworzec Kraków Główny.
I trudno.
I dobrze…
Jakoś przesiedzieliśmy, przekimaliby do rana, a świtaniem….
...A świtaniem… Horror!
Po zamglonych ulicach snuły się biało-niebieskie tramwaje!
Nie normalne-jak w Warszawie ożywcze biało-czerwone, a… Brr…
Natomiast powrót do stolicy był super!
Ledwo dotarliśmy na autostopowe miejsce wyjściowe, a tu zatrzymała się „Wołga” i - proszę bardzo! Do samej Warszawy!
Do tej pory nie wiem, czy to było takie wspaniałe zrządzenie Losu, czy jednak oko Taty.
Dalekosiężne :-)
Dla jasności-kolaboracja-ku zdziwieniu moich pozawarszawskich, akademikowych kumpli-nie posunęła się dalej.
Oczywiście ze względu na wierność Beatce…