Strona główna
Józef Piłsudski na Syberii - red. Marek Gizmajer, KSD, dla Kuriera.pl w Nowym Jorku
JÓZEF PIŁSUDSKI NA SYBERII
Część I – Carski odwet
Po upadku Powstania Styczniowego w 1863 roku Królestwo Polskie zostało sterroryzowane represjami carskiego gererał-policmajstra Fiodora Trepowa, urzędników rekrutujących się spośród wojskowych i agentów, którzy wdzierali się brutalnie we wszystkie dziedziny życia społecznego. W Radomiu jeden z rosyjskich dygnitarzy powiesił cztery osoby za to, że nie okazały mu należnego szacunku. W Łomży inny kazał ludności spędzonej na rynek klękać przed sobą. W Krasnymstawie jeszcze inny nakazał wszystkim mieszkańcom powiatu zgolić wąsy.
Czytaj więcej: Józef Piłsudski na Syberii - red. Marek Gizmajer, KSD, dla Kuriera.pl w Nowym Jorku
Apel w obronie podstawowych wartości
W OBRONIE PODSTAWOWYCH WARTOŚCI
Ostatnie miesiące dowodzą, że w Polsce forsowana jest bezprecedensowa zmiana kulturowa, mająca na celu m.in.: obniżenie rangi małżeństwa i rodziny, zmarginalizowanie wpływu wartości chrześcijańskich na życie narodu, pozbawienie rodziców prawa do decydującej roli w wychowaniu dzieci czy podważenie prawa do ochrony ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Świadczy o tym m.in.: wprowadzanie do szkółprzez niektóre samorządy zajęć, mających na celu seksualizację dzieci i młodzieży w oderwaniu od wartości rodzinnych; aktywowanie się lewicowego
i populistycznego ruchu „Wiosna”; generalizowanie przypadków skrajnej patologii wśród duchowieństwa w celu osłabienia wiary katolickiej Polaków; spektakularne akty publicznego ośmieszania i dezawuowania symboli i wartości religijnych; wzrost prowokacyjnych zachowań części uczestników tzw. parad równości.
Prawda o przewrocie majowym 1926 - red. Marek Gizmajer, KSD [dla Kurier.plus, w NY]
PRAWDA O PRZEWROCIE MAJOWYM 1926
Naród bez pamięci traci tożsamość, bez bohaterów traci wzorce. To dlatego filarem historycznej propagandy PRL było wypaczanie pamięci o wielkich postaciach XX-lecia międzywojennego, Polskiego Państwa Podziemnego czy powstania antykomunistycznego lat 50-tych. Ich przeinaczone wizerunki wpajano dwóm pokoleniom tak skutecznie, że dziś wiele osób, nawet wykształconych i dobrej woli, bezwiednie powiela komunistyczne kłamstwa.
Historiografia Józefa Piłsudskiego to jeden z bardziej jaskrawych przykładów. Przez pół wieku na zmianę oczerniany i wyśmiewany, prawdziwie opisywany tylko na Zachodzie i w drugim obiegu, Marszałek dopiero po 1989 roku zaczął odzyskiwać należne mu miejsce w świadomości Polaków. Maj to dobra okazja aby odkłamać jeden z głośniejszych epizodów jego działalności, a mianowicie przewrót majowy z 1926 roku, przez kilkadziesiąt lat przezywany zamachem stanu, zrównywany z przewrotami faszystowskimi, w najlepszym razie dyktatorskimi. W ostatnich latach prawdę o tym wydarzeniu przedstawiał przede wszystkim prof. Władysław Jędrzejewicz (1893-1993), dyrektor nowojorskiego Instytutu Piłsudskiego i autor 4-tomowego „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego”, które w Polsce ukazało się dopiero w 2007 roku w wydawnictwie LTW.
W latach 20-tych Polska z trudem podnosząca się po rozbiorach i pierwszej wojnie światowej boleśnie odczuwała światowy kryzys potęgowany przez wewnętrzne zawirowania polityczne i wrogość sąsiadów. W 1922 roku sympatyk Narodowej Demokracji zamordował prezydenta Narutowicza, zaś Niemcy i Rosja bolszewicka zawarły traktat w Rapallo stwarzający zagrożenie polityczne i militarne. W Polsce rządy zmieniały się często, działała sowiecka agentura, w Sejmie dominowały walki partyjne, wybuchały afery. W 1926 roku inflacja osiągnęła 50%, panowało bezrobocie, dochodziło do krwawych rozruchów. Polska słabła i pogrążała się w chaosie, a prezydent Wojciechowski otoczony politycznymi awanturnikami nie był w stanie opanować sytuacji.
Po zamachu na Narutowicza zniechęcony Piłsudski wycofał się z życia politycznego do Sulejówka i nie zajmował żadnych stanowisk, choć wypowiadał się w sprawach publicznych. 10 maja 1926 do władzy ponownie doszły ugrupowania odpowiedzialne za destabilizację kraju i śmierć prezydenta, szefem rządu został Wincenty Witos. Politycy związani z Narodową Demokracją zwalczali i prowokowali Piłsudskiego. 11 maja władze skonfiskowały gazetę, której udzielił wywiadu. W Warszawiedoszło do manifestacji w jego obronie. Ostatecznie zachęcany przez środowiska niepodległościowe i legionowe postanowił wesprzeć prezydenta w zapanowaniu nad chaosem państwa. 12 maja wyjechał na rozmowy do stolicy. Na rozkaz gen. Orlicz-Dreszera towarzyszyło mu 380 ułanów z 7 pułku aby wzmocnić siłę nacisku na rząd i zamanifestować poparcie wojska.
Jak podaje prof. Włodzimierz Suleja z IPN we Wrocławiu, w zachowanych do dziś dokumentach źródłowych i innych materiałach historycznych nie ma najmniejszych śladów planowania zamachu przez Marszałka. Jego działanie było ostentacyjnie jawne, pozbawione elementu zaskoczenia, niezbyt skoordynowane, a nawet improwizowane. Ułańska eskorta miała charakter reprezentacyjny i nie była przygotowana do działańmilitarnych. Aleksandra Piłsudska wspominała, że mąż obiecał wrócić do domu na obiad tego samego dnia po zakończeniu rozmów.
Jednak rząd, politycy i skupieni wokół nich oficerowie postanowili wykorzystać okazję do rozprawienia się z nielubianym wodzem i w pośpiechu wysłali przeciw niemu oddziały bojowe. Z archiwaliów wynika, że gotowi byli użyć siły nawet bez wdawania się w dyskusje. Pozostający pod ich wpływem prezydent Wojciechowski w słynnym spotkaniu na moście Poniatowskiego ok. godz. 16:00 potraktował Piłsudskiego arogancko i odrzucił propozycję dialogu. Około godziny 18:00 strona rządowa pierwsza zaczęła strzelać.
Marszałek był zaskoczony, ale nie uległ presji i podjął rękawicę. Zdając sobie sprawę z bezsensu bratobójczej walki kilka razy wzywał do zawieszenia broni. Jednak Wojciechowski uporczywie je odrzucał, zaś podlegający mu wojskowi nastawali na rozwiązanie siłowe, a nawet wydali rozkaz bombardowania obiektów cywilnych. Ku stolicy zaczęły napływać oddziały obu stron. W rekordowym tempie u boku Piłsudskiego stawił się 13 pułk piechoty z Pułtuska, w ciągu jednego dnia przebywając 60-kilometrową trasę w pełnym rynsztunku. Znamienne, że ludność Warszawy masowo popierała swojego „Dziadka”. 13 maja Piłsudski zdobył Belweder, a członkowie rządu uciekli do Wilanowa, gdzie snuli jeszcze plany wyjazdu do Poznania i wzniecenia wojny domowej. Ostatecznie przed godz. 18:00 rząd z prezydentem podali się do dymisji, strzały umilkły. Zginęło 215 żołnierzy i 164 cywili, rannych zostało 920 osób.
17 maja odbył się wspólny pogrzeb żołnierzy obu stron. Piłsudski wydał pojednawczą odezwę do całego wojska. Nie szukał winnych, żadnych żołnierzy nie ukarał, wszystkich wezwał do wspólnej pracy dla ojczyzny. Później walczących po stronie przeciwnej, do których należał np. Władysław Anders, traktował i awansował tak samo jak swoich sprzymierzeńców. Od Papieża Piusa XI otrzymał błogosławieństwo. Został też wybrany na prezydenta, ale wbrew powszechnej presji nie przyjął stanowiska, zostając jedynie ministrem spraw wojskowych. Wypadki majowe odczuł jako wielki dramat. Jego żona wspominała: „postarzał się o 10 lat. Te trzy dni wycisnęły na nim bezlitosne piętno do końca życia.”
Reasumując, propaganda wroga Piłsudskiemu po prostu przechrzciła nieudaną rządową prowokację na zamach stanu, bo przecież przyszło „wojsko Piłsudskiego”, była strzelanina, zwycięzcy przejęli władzę… W rzeczywistości Marszałek chciał ratować kraj i rozpocząć reformy, ale został zaatakowany i wciągnięty w konflikt bez możliwości pertraktacji. Nie on otworzył ogień. Zwyciężył, bo był doświadczonym dowódcą frontowym i wygrywał nie takie wojny. Przelew krwi sprowokowali politycy gotowi dla władzy i partyjnych interesów wszcząć nawet wojnę domową w sytuacji zagrożenia zewnętrznego. W propagandzie endeckiej i PRL-owskiej głoszono, że mieli do tego prawo, bo stanowili legalną władzę w odróżnieniu od „zwykłego obywatela” Józefa Piłsudskiego paradującego nielegalnie z kawaleryjską asystą.
Jak widać, historia nie zawsze jest tak prosta, jak nam się wydaje. Jako ciekawostkę można dodać, że Marszałek zmarł dokładnie w rocznicę przewrotu, 12 maja 1935 roku. Podobna zbieżność miała miejsce w życiu Władysława Andersa, który 12 maja 1944 roku rozpoczął zwycięski szturm na Monte Cassino, a zmarł 12 maja 1970 r. Prawda o naszych bohaterach jest nie tylko ciekawa, ale i pełna niespodzianek.
Kto z was jest bez grzechu - komentarz do filmu T. Sekielskiego - red. Marek Gizmajer, KSD [dla prasy polonijnej w NY]
KTO Z WAS JEST BEZ GRZECHU
Komentarz do filmu Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”
Reportaż Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu” poświęcony kilku przypadkom pedofilii wśród polskich księży, którego premiera miała miejsce 11 maja, wywołał burzę publicystyki i emocji. Pedofilia jest zjawiskiem strasznym i raniącym ofiary na długo. W naszej kulturze nie podlega to dyskusji. Co więcej, rany zadane przez osoby konsekrowane bywają bardziej bolesne niż zadane przez świeckich i to nie tylko w sferach seksualnych. Truizmem jest też stwierdzenie, że osoby konsekrowane nie popełniają grzechów. Są ludźmi. Nawet Papież się spowiada. Św. Faustyna Kowalska już ponad osiemdziesiąt lat temu zapisała w „Dzienniczku” swoją wizję biczowania Jezusa przez "kapłanów, zakonników i zakonnice, i najwyższych dostojników Kościoła”. W innej wizji ujrzała zakonnice idące wprost do piekła.
Napiętnowanie takiego czy innego aspektu życia konsekrowanego nie jest więc niczym nowym ani oryginalnym. Istotne są motywy napiętnowania. Siostra Faustyna nie ucieka od bolesnych zagadnień, ale głosi miłosierdzie, pragnie zbawienia ludzi i jest gotowa za nich cierpieć. Jej „Dzienniczek” ma moc nawracania. A motywy pana Sekielskiego? Pokazane w filmie ludzkie tragedie już w zwiastunie są płynnie poprzeplatane wizerunkami sztuki sakralnej, hierarchów, Pierwszej Komunii, Matki Bożej, Ojca Świętego. Kilka przypadków tragicznych nadużyć ma najwyraźniej obrazować kondycję całego Kościoła. Czy to nawróci niewierzących? Czy same ofiary czują się po premierze szczęśliwsze i usatysfakcjonowane? Po owocach poznacie.
Historia atakowania Kościoła Katolickiego przez pokazywanie jego autentycznych lub zmyślonych win jest długa jak samo chrześcijaństwo. Już Jezusa i apostołów uczeni w piśmie krytykowali za politykę, łamanie prawa, kontakty z grzesznikami i cudzołożnicami. W następnych wiekach Kościół był atakowany dosłownie za wszystko przez anglikanów, luteranów, komunardów, carat, bolszewików, nazistów, komunistów i nową lewicę. W PRL księży i biskupów skazywano na śmierć i więzienie za „szpiegostwo” na rzecz USA i Niemiec. Bł. Księdza Jerzego Popiełuszkę zgładzono za „politykę”, „mowę nienawiści”, a nawet „terroryzm” Prymasa Stefana Wyszyńskiego próbowano uwikłać w „skandale obyczajowe”. Ostatnich księży mordowano jeszcze podczas obrad Okrągłego Stołu.
Ostatnio jak widać modne jest napiętnowanie księży właśnie za pedofilię. Nie ulega wątpliwości, że inspiratorami tej mody są wilki w owczej skórze, które w rzekomej trosce o nasze zbawienie wykorzystują jednostkowe tragiczne nadużycia do niszczenia Kościoła. Kilka miesięcy temu wszedł na ekrany skandalizujący „Kler” również traktujący m.in. o pedofilii, teraz pojawiło się dzieło Tomasza Sekielskiego, będą pewnie następne. Czy są to dzieła obiektywne? W filmie „Tylko nie mów nikomu” zabrakło informacji o tym, że wszyscy pokazani księża byli tajnymi współpracownikami Służby Bezpieczeństwa, co autor przyznał dopiero w wywiadzie dla Onetu. Albo informacji o tym, że SB umieszczała swoich ludzi już w seminariach duchownych żeby później niszczyć Kościół od środka. Albo że w Polsce jest dziś ponad 30 tysięcy księży, a w minionych dekadach było łącznie więcej. Albo że podczas niemieckiej okupacji dziesiątki księży narażały życie dla ratowania Żydów, w tym dzieci. Albo że w obozie Dachau w piekielnych warunkach zamęczono blisko 3000 kapłanów. I tak dalej. Statystyki nie kłamią i nie wymagają interpretacji.
Gdyby panu Sekielskiemu zależało na ofiarach, nakręciłby film o nich, a nie o Kościele. Zastanawiające jest też to, że jego dzieło ukazało się kilka tygodni po premierze filmu „Miłość i miłosierdzie” Michała Kondrata opowiadającego o św. Faustynie Kowalskiej, który jakoś nie miał tak gigantycznego nagłośnienia. Przypadek? A może przypadkiem jest też to, że premiera filmu o pedofilii miała miejsce akurat w czasie obraźliwych ataków na kult maryjny w przeddzień wyborów do Parlamentu Europejskiego? Już zaborcy dobrze wiedzieli, że zniszczenie Polskę trzeba zaczynać od zniszczenia Kościoła.
A jeśli już idzie o zainteresowanie dokumentalistów pedofilią to rodzi się pytanie, czy przypadkiem nie istnieje ona na znacznie poważniejszą skalę w innych środowiskach, np. rodzin patologicznych, artystów, filmowców, polityków, celebrytów, nauczycieli, pediatrów, domów dziecka albo poprawczych, LGBT, czy jakichkolwiek innych. Może w tych środowiskach nadużycia seksualne są zbyt nudne na scenariusz? A co ze Światową Organizacją Zdrowia WHO, która ostatnio zaleca seksualizację dzieci w państwowych placówkach oświaty? Czy instruktarze dewiacji, które zdaniem WHO powinny być wprowadzane przez edukatorów w postępowej szkole, to pedofilia, czy nie? Akurat tak się składa, że seksualizacja dzieci jest promowana przez te same lewicowe ośrodki, które atakują Kościół. Złodziej krzyczy „łapaj złodzieja”. Cóż mu odpowiedzieć? Chyba tylko to, co Jezus odpowiedział ówczesnym moralistom w sprawie jawnogrzesznicy – kto z was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. Szanowni panowie reżyserowie.
Marek Gizmajer
Wiceprezes Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (Warszawa)
list otwarty prof. Janusza Kaweckiego, KRRiTv do I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf i do Prokuratora Generalnego, Min. Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro
List otwarty
do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf
oraz
do Prokuratora Generalnego, Ministra Sprawiedliwości
Zbigniewa Ziobro
W dniu 3 maja 2019 roku w Toruniu przed siedzibą Radia |Maryja odbyła się hucpa kilkudziesięciu osób pod nazwą: "Na drugi koniec Tęczy z Ojcem Tadeuszem. Chryja 2." Zorganizowały ją środowiska lewackie (wśród nich występujące pod nazwą: Toruński Strajk Kobiet) z flagami LGBT. Zebrani przebierańcy szydzili z katolickich wartości i symboli, znieważali Ojca Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, kapłana i duszpasterza, wielce zasłuzonego w budowaniu ładu moralnego w Polsce.
Podobną, bezczelną prowokację zorganizowało to samo środowisko w ubiegłym roku. Wówczas Poseł Anna Sobecka zgłosiła to do Prokuratury w Toruniu, która bada sprawę juz od roku. Z powodu tego zgłoszenia Pani Poseł została w tegorocznej hucpie równiez poddana bezczelnemu znieważeniu.
Przed zorganizowaniem tegorocznej prowokacji organizatorzy nie uzyskali zgody Prezydenta Torunia oraz Wojewody Kujawsko-Pomorskiego. Pomimo tego oraz wiedzy o przebiegu ubiegłorocznej hucpy Sąd Okręgowy w Toruniu uchylił obydwie decyzje władz (samorządowej i wykonawczej) i tym samym kolejny raz zezwolił na szydzenie z katolickich wartości i symboli, bezczelne naruszanie godnosci Kapłana. Łatwo zauważyć, że celem głównym tego typu prowokacji było uderzenie w godność Kapłana. Ta zaś jest (por. art. 30 Konstytucji RP) nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych. Nie muszę tu chyba przypominać, że Konstytucja RP wywowdzi nasze prawa z trzech fundamentalnych wartości: godności, wolnosci i równosci. Godność jest z tych najważniejsza. Przysługuje każdemu, ale naruszenie jej wobec Kapłana powoduje, iż uderza to w wypełnianie przez Kapłana posługi duszpasterskiej. Uderza tym samym we wszystkich, którzy z tej posługi korzystają. Również we mnie!
Dlatego niniejszym listem występuję do Ministra Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego aby objął swoim osobistym nadzorem prowadzoną przez Prokuraturę w Toruniu sprawę zgłoszeną przez Poseł Annę Sobecką a dotyczącą prowokacji zorganizowanej przed siedzibą Radia Maryja w obiegłym roku i spowodował uwzględnienie w tym badaniu również hucpy tegorocznej.
Dlatego też występuję do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, aby w ramach swego nadzoru przypomniała sędziom, w szczególnosci zaś sędziom Sądu Okręgowego w Toruniu, iż ferując wyroki w sprawach podobnych do tu opisanej powinni uwzględniać również wiedzę o zachowaniach wnioskodawców w przeszłosci, aby nie doprowadzać do prowokacji stanowiących kolejne naruszanie prawa.
Z zestawienia kolejnych decyzji podejmowanych w opisanej tu sprawie widać wyraźnie, że władza samorządowa i wykonawcza uwzględniały w swoich postanowieniach zachowania organizatorów hucpy w przeszłosci. Władza sądownicza zaś albo z potrzeby takiego uwzględnienia jeszcze nie zdaje sobie sprawy, albo zezwalając decyduje się na kolejną prowokację. Wydaje się więc, że potrzebne jest przypomnienie o tym ze strony Sądu Najwyższego.
Z nadzieją, że niniejsze wystapienie zostanie właściwie odczytane pozostaję z wyrazami należnego poważania
prof. Janusz |Kawecki
członek Krajoiwej Rady Radiofonii i Telewizji
Kraków, dnia 4 maja 2019 roku
e-mail z KGP do KSD, 8.05.2019
KSD otrzymało niniejsze podziękowania od Rzecznika Komendy Głównej Policji - [8.05.2019]
Bardzo dziękuję za wsparcie i zrozumienie,
pozdrawiam serdecznie,
insp. Mariusz Ciarka
Rzecznik Prasowy
Komendanta Głównego Policji
www.policja.pl
www.facebook.com./PolicjaPL
twitter.com/PolskaPolicja
CZYNNOŚCI POLICJI W ZWIĄZKU Z OBRAZĄ UCZUĆ RELIGIJNYCH
CZYNNOŚCI POLICJI W ZWIĄZKU Z OBRAZĄ UCZUĆ RELIGIJNYCH
Policjanci w związku z zawiadomieniem o obrażaniu uczuć religijnych poprzez znieważenie publiczne i profanację obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej jak i wywieszanie go na koszach na śmieci oraz toaletach, prowadzą czynności określone przepisami prawa. Policja zobowiązana jest do reagowania na każde zawiadomienie, niezależnie od tego czy podejrzenie popełnienia przestępstwa dotyczy katolików czy wyznawców innej religii, a jej czynności skupiają się zawsze na zebraniu i zabezpieczeniu materiału dowodowego. O ewentualnej odpowiedzialności zawsze decyduje niezależny sąd.
27 kwietnia br. proboszcz jednej z płockich parafii złożył zawiadomienie, z którego wynikało, że w nocy z 26 na 27 kwietnia na terenie miasta rozklejone zostały materiały z przerobionym wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Naklejone były one m.in. na toaletach przenośnych oraz koszach na śmieci.
W związku z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa obrazy uczuć religijnych przeprowadzono oględziny i zabezpieczono rozklejone materiały, a także przesłuchano świadków oraz zabezpieczono nagrania z monitoringu miejskiego.
W Komendzie Miejskiej Policji w Płocku zgodnie z art. 303 kodeksu postępowania karnego wszczęto dochodzenie w sprawie obrażania uczuć religijnych, co określone jest w art. 196 kk.
Art. 303 kodeksu postępowania karnego - przesłanki wszczęcia śledztwa
Jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, wydaje się z urzędu lub na skutek zawiadomienia o przestępstwie postanowienie o wszczęciu śledztwa, w którym określa się czyn będący przedmiotem postępowania oraz jego kwalifikację prawną.
Art. 196 kodeksu karnego - Obrażanie uczuć religijnych
Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Policjanci po analizie zgromadzonego materiału ustalili dane osoby, która mogła mieć związek z tym przestępstwem. Jednak z dalszych ustaleń wynikało, że osoba ta przebywa poza granicami kraju. Bezzwłocznie po jej powrocie policjanci, na podstawie postanowienia prokuratora o zarządzeniu przeszukania, o godzinie 7:00 weszli do jej mieszkania w Warszawie. W trakcie przeszukania pomieszczeń oraz pojazdu należącego do kobiety ujawnili kilkadziesiąt przerobionych zdjęć z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. W związku z tym, że istniało uzasadnione przypuszczenie, że kobieta popełniła to przestępstwo, zachodziła obawa, że będzie chciała pozbyć się pozostałych materiałów. 51-letnia kobieta została przewieziona do Komendy Miejskiej Policji w Płocku, aby wykonać dalsze czynności w tej sprawie.
Kobiecie przedstawiono zarzut obrażania uczuć religijnych, po czym po przesłuchaniu została zwolniona do domu.
Podkreślić należy, że policjanci wykonując czynności w tej sprawie realizowali swoje ustawowe obowiązki. Złożenie zawiadomienia o przestępstwie, tak jak to miało miejsce w tym przypadku, zobowiązuje funkcjonariuszy do podjęcia takich działań. Czas zatrzymania ograniczony był tylko do wykonania czynności procesowych, po których kobieta została zwolniona.
Nadmienić należy, że sprawa ta ma szerszy kontekst i wiąże się również z wcześniejszym zdarzeniem na terenie kościoła w Płocku, gdzie doszło do profanacji ołtarza oraz miejsca kultu religijnego.
Jeszcze raz podkreślamy, że Policja zachowałaby się tak samo w przypadku zawiadomienia o przestępstwie dotyczącego obrażania uczuć religijnych wyznawców każdej innej religii. Przykładem takich działań policjantów była szybka reakcja na wydarzenia, które miały miejsce w Pruchniku czy w przypadku profanacji meczetu w 2014 r. Nie ma i nie będzie przyzwolenia na obrażanie w naszym kraju uczuć religijnych. Policja zawsze w takich przypadkach będzie podejmowała działania określone przepisami prawa.