Strona główna

MÓJ PRZYJACIEL AMBASADOR TRĘDOWATYCH

Autorka podczas zdjANNA TERESA PIETRASZEK, autorka 190 reportaży i filmów dokumentalnych, redaktorka telewizyjna, wykładowca realizacji filmu tv, laureatka wielu nagród, himalaistka i podróżniczka, autorka książki “Freedom under the Pakistani Sky”, wieloletnia wiceprezes Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

w rozmowie z Markiem Gizmajerem

- W 2018 roku ruszył proces beatyfikacyjny znanego polskiego misjonarza z Indii ojca MARIANA ŻELAZKA. Była Pani jednym ze świadków jego działalności, znaliście się wiele lat, nakręciła Pani o nim filmy o tak znaczących tytułach jak “Misja”, “Głód Miłości, “Ambasador trędowatych” czy “Dialog”. Jak zaczęła się wasza znajomość? 

- Dotarłam do niego za swoistym pośrednictwem ks. Jerzego Popiełuszki. W latach 80-tych studiowałam w Warszawie dziennikarstwo i aby go posłuchać chodziłam do kościoła św. Stanisława Kostki. Ks. Jerzy okazał się najlepszym wykładowcą dla początkującej dziennikarki, bo mówił tak jak czuł, czyli prawdę, a do tego dobrą polszczyzną. Podczas pierwszej sesji egzaminacyjnej wprowadzono stan wojenny. Gdy skończyłam studia zamordowano go.

 

To był wstrząs. Zdruzgotana przyszłam do kościoła, w bramę wetknęłam goździka kupionego za ostatnie 2 złote i obiecałam ks. Jerzemu, że skoro tak z nim postąpiono to ja “w odwecie” nakręcę filmy o Bogu i innych księżach. Wtedy brałam udział w wyprawach z polskimi himalaistami i właśnie od jednego nich dowiedziałam się o istnieniu Ojca Mariana w dalekim Puri. Dostarczał mu leki pozostałe z wypraw. Postanowiłam nakręcić pierwszy film właśnie o nim. Komisja beatyfikacyjna, której składałam świadectwo, była zdumiona, że dzieło błogosławionego można propagować “z chęci odwetu”, ale wykazała zrozumienie. Bóg prowadzi różnymi drogami.

- W tamtych czasach nakręcenie filmu o misjonarzu nie było chyba proste?

- To były zupełne Himalaje! W 1987 roku autorka pewnego reportażu o Indiach poprosiła mnie o pomoc przy jego realizacji, dzięki czemu pozwolono mi w ogóle wejść na teren telewizji. Montażystką okazała się p. Wandzia, wspaniały zawodowiec o bogatym dorobku, która komuś we władzach TVP zasugerowała, że może znalazłoby się dla mnie jakieś pół etatu w akurat tworzonej redakcji reportaży podróżniczych. Decydenci zgodzili się. Miałam nakręcić trzy filmy o Indiach na taśmie 16 mm, co oznaczało 50 kg bagażu. Do wyprawy zgłosiłam jako dźwiękowca koleżankę z USA, która zaoferowała 2000 dolarów na dodatkową kamerę video na film o Ojcu Marianie. To był astronomiczny majątek. W Polsce żadnej elektroniki jeszcze wtedy nie było, więc wymyśliłam, że tę kamerę kupimy po drodze w Singapurze, światowym centrum handlu elektroniką. Wyleciałyśmy na trzy tygodnie. Przez pierwszy biegałam po singapurskich sklepach próbując swoich sił z kamerami, o jakich się w Polsce nie śniło. I wtedy nastąpiło himalajskie załamanie pogody – koleżanka zamiast kamery postanowiła kupić komputer, bo w Polsce była to lepsza inwestycja.

- Czyli fiasko na starcie?

- W sytuacji beznadziejnej wiadomo, gdzie szukać pomocy. Była niedziela, więc w Lonely Planet znalazłam kościół z Mszą św. po angielsku i poszłam. W środku mnóstwo ludzi, ścisk, z trudem wepchnęłam się do ławki za jakimś barczystym mężczyzną w niebieskiej koszuli. I nagle olśnienie... ja znam te plecy! To był Adam, kolega alpinista. Nie widzieliśmy się sporo czasu, w którym on zrobił majątek handlując złotem. Jakim cudem zeszliśmy się w tym samym miejscu i czasie w wielomilionowym mieście? Umówiliśmy się w najdroższym hotelu Raffle. Pożyczył mi 1000 dolarów, które miałam oddać w drodze powrotnej. I była kamera! Pozostał jeszcze jeden problem - do Indii nie wolno było jej wwieźć. Na szczęście miałam pismo z TVP z wykazem służbowych przyrządów reportera, więc rozkręciłam kamerę na części, które na lotnisku pokazywałam z pokerową miną mało rozgarniętym celnikom jako przyrządy. Kamery nie widzieli, przepuścili. Potem tylko podróż z Delhi do Puri, a tam już każdy rykszarz wiedział gdzie jest “Father Marian Catholic Church”.

- Chyba zostało mało czasu na zdjęcia?

- Trzy dni wystarczyły na trzy filmy dla telewizji: “Mrytju znaczy śmierć”, pierwszy na świecie reportaż o hinduskim całopaleniu zmarłych, “Malarze z Orissy” o twórcach malujących na liściach i “Wieś królewskich rybaków”. Tempo horrendalne, w upale, od rana do nocy. Przez pozostałe 10 dni nakręciłam film „Misja” o Ojcu Marianie, który na koniec pomógł mi sprzedać kamerę żeby oddać pieniądze. Adam przyleciał do Delhi na umówiony dzień, rozliczyłam się co do grosza. Potem nastąpiły zmiany w kraju i w telewizji, dzięki czemu mogłam nakręcić jeszcze wiele filmów o Ojcu i innych księżach, autorytetach, mędrcach Kościoła. Dotrzymałam słowa ks. Jerzemu, a z Ojcem Marianem zaprzyjaźniliśmy się na następne dwadzieścia lat.

- Niewielu ludzi znało go tak dobrze jak Pani. Jaki on był?

- Przede wszystkim w otaczającym go morzu cierpienia był oazą spokoju. Jego głównym celem było przywracanie godności ludziom niedotykalnym, odrzuconym, najuboższym, czyli pariasom, zwłaszcza trędowatym. Hinduski system kastowy jest trudny do zrozumienia. Wyleczenie trądu kosztuje kilkadziesiąt dolarów, ale trzeba je mieć. Do trędowatych nie można było się zbliżać, wypędzano ich bez żywności na powolną śmierć. Kończyli makabrycznie. Ojciec Marian szedł do nich z miłością Jezusa. Fundamentami jego działania były dialog i miłosierdzie. Bardzo go bolało, że słowa “miłosierdzie” nie ma w sanskrycie i hindi, ale okazywał je czynem. Czułam z nim bliski związek od pierwszej rozmowy, od pierwszych słów. Jakby braterstwo dusz. Nie da się tego wytłumaczyć po ludzku. Byłam dla niego Kimś. Wiedział ile mnie kosztowało dostanie się do niego. To mnie bardzo onieśmielało, bo on był najważniejszym białym człowiekiem w Puri. Każdy jego krok był obserwowany, wiedziano o nim wszystko. Najmniejsze potknięcie oznaczałoby utratę wiarygodności. Jednak potknięć nie było. Cieszył się ogromnym szacunkiem, do dziś jest uważany za świętego.

- Dlaczego został misjonarzem?

- Pięć lat spędził w obozie koncentracyjnym w Dachau, gdzie Niemcy traktowali więźniów właśnie jak pariasów, podludzi. Razem z obozowym kolegą Kazimierzem Majdańskim obiecali sobie, że jeśli przeżyją podziękują św. Józefowi za ocalenie poświęcając się… życiu. Przeżyli, przyjęli święcenia kapłańskie, arcybiskup Majdański założył Instytut Studiów nad Rodziną. Ojciec Marian chciał wyjechać na misję do najbardziej zaludnionego miejsca na ziemi, najlepiej w Chinach, ale tam nie wpuszczano kapłanów, więc ostatecznie ćwierć wieku spędził w indyjskiej dżungli wśród Adivasów. To nieznane plemię posądzane nawet o kanibalizm okazało się otwarte na Chrystusa, jakby wręcz czekało na Ewangelię. W 1975 roku osiadł w wiosce trędowatych w Puri i tu został aż do śmierci. Organizował życie od podstaw. Nie tylko leczył, ale także zakładał fabryczki, uczył upraw, ogrodnictwa i hodowli ryb. Wszystko musiało być na najwyższym poziomie. Wkrótce wioska stała się samowystarczalna, a jej świetne produkty zaczęły się sprzedawać, zabiegały o nie hotele. Ojciec zbudował też domy, szkoły i klinikę, w której ratował najbardziej chorych i dwa-trzy razy tygodniowo przyjmował trędowatych z miasta, często do stu na jednym dyżurze. Pomagali mu przybysze z niemal całego świata, niektórzy przez wiele lat, np. polscy inżynierowie z FSO albo górnicy zatrudnieni w Kalkucie. Z czasem pojawili się i sponsorzy. Jakiś włoski milioner zafundował nawet maszynę do robienia słodkich bułeczek dla dzieci ze szkoły Ojca.

- Jak udało się pogodzić wiarę katolickiego księdza z otaczającym go hinduizmem?

- To najbardziej niezwykły aspekt jego działalności. W hinduizmie są cztery „święte” miejsca, czakramy, do których wierzący musi odbyć pielgrzymkę. Dwa leżą u źródeł Gangesu, jedno w mieście Waranasi i jedno w Puri, w świątyni Dźagannatha, czyli Pana Wszechświata. Raz w roku w maju główny bramin Puri pokazuje publicznie jego figurkę, ale owiniętą w zasłony. Co zrobił Ojciec Marian w takim sąsiedztwie? Zbudował kościół Pani Wszechświata, czyli Matki Boskiej Niepokalanej. Co więcej, zaprzyjaźnił się z głównym braminem, który na 80-te urodziny Ojca przybył do tego kościoła, zawiesił mu na szyi wieniec z kwiatów i oświadczył, że mianuje go braminem. To jedyny taki przypadek w dziejach Indii. hinduiści byli w szoku, bo według ich wierzeń hinduistą można się tylko urodzić, nie można nim zostać. Jednak dla Pana Boga wszystko jest możliwe. Ojciec Marian kiedyś wyznał mi w sekrecie, że jest pewien, że ów Pan Wszechświata to nikt inny tylko Chrystus, tylko... hinduiści jeszcze o tym nie wiedzą.

- Jak widać darzył Panią ogromnym zaufaniem.

- Przez te wszystkie lata byliśmy w bliskim kontakcie. Ostatni raz rozmawialiśmy na trzy miesiące przed jego śmiercią. Podnosił mnie na duchu, udzielał porad, prowadził. Gdy byłam szykanowana w telewizji powiedział “zostań tu i rób filmy, bo ty Anusia masz trudniejszą misję ode mnie. Ja to chodzę w sutannie i wszyscy wiedzą, kim jestem, a ty musisz świadczyć”. Zachęcał też do ukończenia Akademii Obrony Narodowej: “wiesz Anusia, wzrastaj tam gdzie cię posieją”. 29 kwietnia o 4.30 rano, gdy przypadała rocznica uwolnienia obozu w Dachau, dzwonił żeby powiedzieć “Anusia, wolność!” Tylko tyle.

- Czy pobyt w obozie odcisnął na nim duże piętno?

- Ponad pół wieku poświęcił niedotykalnym, którym wolno było tylko umrzeć, bo sam doświadczył ich losu w Dachau. O pobycie w obozie zaczął opowiadać dopiero gdy skończył 80 lat. To dla nikogo nie było łatwe, ale rozumieliśmy się doskonale, bo przez obóz koncentracyjny przeszedł także mój ojciec. Inny mój przyjaciel ks. Zdzisław Peszkowski, kapelan Rodzin Katyńskich, przeszedł przez sowiecki gułag, Kozielsk i cudem uniknął zastrzelenia w Katyniu. O nim i o abp Majdańskim też nakręciłam filmy. Wszystkich nas łączyła obozowa trauma. W Puri Ojciec Marian miał dwa owczarki alzackie, podobne do tych z Dachau. Mówił, że najlepiej wypoczywał późnymi wieczorami, gdy przy świecach włączał gramofon z piosenkami obozowymi i śpiewał “Jesteśmy jak żywe kamienie”, a owczarki słuchały. Rozliczał przeszłość, rozmyślał o ludzkim losie, medytował o miłosierdziu... Nagrałam to. Łącznie nakręciłam o nim osiem filmów samodzielnie i jeden z ekipą. Dokładnie w rocznicę opuszczenia Dachau 29 kwietnia zmarł abp. Majdański, a dzień później Ojciec Marian. Jakby drugi raz wspólnie stali się wolni. Jestem pewna, że w życiu nie ma przypadków, wszystkim kieruje Opatrzność Boża.

- Dziękuję za rozmowę.

misyjne

facebook_page_plugin

Logowanie

Aktualności i publicystyka

23 sierpnia 1918 r. urodził się w Sanok…

w dniu urodzin ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego, 23 sierpnia, zamieszczamy pełny tekst opracowania życiorysu Ks. Prałata autorstwa p. Moniki Komanieckiej-Łyp, zamieszczony na portalu Instytutu Pamięci Narodowej - Przystanek Historia .   Zdzisław...

25-08-2024 Aktualności

Czytaj więcej

18 maja 1920 ...urodził się w Wadowicach…

18 maja 1920 roku przyszedł na świat Jan Paweł II, przyszły papież, Święty.   Dziękujmy Panu za każde Jego słowo, jakie dał nam, abyśmy umieli dawać świadectwo Prawdzie. Wymaga to od nas...

05-05-2024 Aktualności

Czytaj więcej

sukces Kol. Bogusławy Cichoń, Przewodnic…

Z pewnym opóźnieniem zamieszczamy - ale gratulujemy serdecznie w imieniu  KSD! 13 marca w Katedrze Polowej Wojska Polskiego została odprawiona uroczysta Msza św. w intencji ofiar Zbrodni Katyńskiej. Ofiarami tej Zbrodni...

05-05-2024 Aktualności

Czytaj więcej

w związku z zapytaniami...

w ostatnim czasie otrzymujemy wiele zapytań nt losów KSD - zapewniamy, że są one we właściwych rękach prawniczki i KRS. Powtarzamy więc oba zamieszczone już teksty wyjaśniające sytuację, sprawa w...

02-05-2024 Aktualności

Czytaj więcej

NA LICZNE PYTANIA...odp

 w dn. 2 stycznia 2024 r. na liczne pytania o sytuację KSD odpowiadamy: od ok. 12 lat KSD nie miało szczęścia do skutecznego, silnego zarządzania, z rozmaitych przyczyn tzw. ludzkich, ale też...

02-01-2024 Publicystyka

Czytaj więcej

prawo to część kultury !

  PRAWO TO CZĘŚĆ KULTURY  Próba likwidacji polskich mediów publicznych wbrew ustawom...

02-01-2024 Aktualności

Czytaj więcej

OJCIEC MARIAN DO DZIENNIKARZY !

https://www.youtube.com/watch?v=9D573_e4yOk   Ojciec Marian do dziennikarzy.  Przypominamy na ten obecny czas, wielką próbę dla Polski. 

27-12-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Boże Narodzenie 2023

Najserdeczniej życzymy wszystkim Czytelnikom jak i naszym Członkom KSD - wszelkich łask od Bożego Dzieciątka oraz mocy serc , pomyślności w Nowym Roku 2024! Szczęść Boże !   KSD wydawcy portalu

22-12-2023 Aktualności

Czytaj więcej

KSD - 2023

Informujemy Czytelników, że w dn. 5.XII. 2023 r. zarejestrowano w KRS wniosek o ustanowienie kuratora KRS-u do spraw formalno-prawnych KSD. Od zakonczenia kadencji ZG KSD w 2019 r. nie złozono...

22-12-2023 Aktualności

Czytaj więcej

foto relacja z Mszy św. pogrzebowej śp d…

31. X.2023 foto redl Bogusława Stanowska-Cichoń, Przew. Oddz. Kraków

31-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Kondolencje z Watykanu,papież Franciszek…

„Ojciec Święty poleca śp. Wandę Półtawską miłosierdziu Bożemu”. Kondolencje z Watykanu za portalem TVP.Info -  31.X.2023 Bolesne doświadczenia II wojny światowej stały się dla prof. Wandy Półtawskiej inspiracją do aktywnej obrony godności ludzkiego...

31-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Świadectwo o śp dr Wandzie Półtawskiej -…

świadectwo p. Bogusławy Stanowskiej-Cichoń, przewodniczącej Oddz. Kraków KSD ".... odeszła od nas Pani Dr Wanda Półtawska, więźniarka hitlerowskiego obozu Ravensbruck, lekarz psychiatra, niestrudzona obrończyni życia poczętego od narodzenia do naturalnej śmierci...

31-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Film pt. DUŚKA - polecamy! Nieznane zdj…

DUŚKA     - Publikujemy nieznane dotąd zdjęcia z planu filmowego , 2008 r. Film dokumentalny Produkcja: Polska Rok produkcji: 2008 Barwny, 88 min Ekipa Reżyseria Wanda Różycka-Zborowska   Scenariusz Wanda Różycka-Zborowska   Zdjęcia Piotr Zarębski   Krystian Matysek   Współpraca operatorska Antoni Wojtkowiak   Aranżacja Zbigniew Zbrowski   Dźwięk Przemysław Kretkowski   Współpraca...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

ŻYCIE DLA ŻYCIA - Wanda Półtawska

https://www.youtube.com/watch?v=aOU_eqm4i28

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

67 LAT PO ŚLUBIE - ROZMOWA Z WANDĄ I ADA…

https://youtu.be/_tY0v0hRz4E?si=qAuA3mE-opxQDTIo   ROZMOWA Z WANDĄ I ANDRZEJEM PÓŁTAWSKIM   WANDA I ANDRZEJ PÓŁTAWSCY 67 LAT PO ŚLUBIE - YOUTUBE.COM

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej