Strona główna
Chiny: zmiana kursu czy manipulacja?
Publikacja listu kard. Diasa do chińskiego duchowieństwa zbiegła się w czasie z ciekawą dyskusją na temat polityki wyznaniowej Kraju Środka. Z Chin napływają bowiem na ten temat sprzeczne informacje.
Z jednej strony mamy tam do czynienia z konsekracją nowych biskupów Kościoła „patriotycznego” jawnie przyznających się do jedności z Rzymem, a w niektórych przypadkach z pewnym zbliżeniem między obu zwaśnionymi wspólnotami wiernych. Z drugiej strony komunistyczne władze nadal stosują represje wobec „katakumbowych” katolików, czego dowodzi choćby ostatnio ponowne aresztowanie w prowincji Hebei ks. Petera Wanga, który dopiero co zakończył odbywanie trzyletniego wyroku więzienia.
Zdaniem publicysty włoskiego tygodnika 30 Giorni, Gianniego Valente, Pekin chce zbliżenia z Watykanem i zależy mu na konsekrowaniu biskupów mianowanych przez Papieża. To bowiem gwarantuje akceptację przez wiernych „patriotycznych” struktur kościelnych. Co więcej, polityka ta wpisuje się w podjęty ostatnio proces zbliżenia Chińskiej Republiki Ludowej z Tajwanem, o czym świadczy coraz częstsza obecność wyspiarzy, także katolickich duchownych, na kontynencie. Gianni Valente stwierdza, że może to stanowić rodzaj przygotowania do utrwalenia jakiejś formy porozumienia chińsko-watykańskiego, którego osnową byłoby status quo nominacji biskupich. Zaznacza przy tym, że do normalizacji sytuacji Kościoła w Chinach jest jednak jeszcze daleka droga. Starczy wymienić takie kwestie, jak działalność wspólnot katakumbowych, status nie uznawanych przez Stolicę Apostolską reżimowych instytucji sterujących Kościołem patriotycznym, czy los księży wciąż przetrzymywanych w komunistycznych więzieniach. Tym niemniej, zdaniem włoskiego publicysty, pozytywny kierunek zmian jest niemal przesądzony.
Z tą optymistyczną wizją z 30 Giorni polemizuje chiński kardynał Joseph Zen Ze-Kiun. Zdaniem emerytowanego biskupa Hongkongu ewentualne nawiązanie przez Pekin relacji ze Stolicą Apostolską to odległa przyszłość. Nie wszyscy też konsekrowani ostatnio biskupi byli mianowani przez Papieża. Salezjański purpurat jest przekonany, że oznaki pewnego odprężenia w polityce wyznaniowej są podyktowane pragmatyką komunistycznych władz, a nie jakąś radykalnie odmienną strategią w polityce wewnętrznej. Ta pragmatyka nakazuje z jednej strony uginać się nieco pod społeczną presją wierzących, a z drugiej strony manipulować, na ile się da, na przykład procedurą wyłaniania kandydatów na biskupów w porozumieniu z Watykanem.
Sprawą otwartą jest też tzw. Zgromadzenie Przedstawicieli Chińskich Katolików, czyli rodzaj parlamentu Stowarzyszenia Patriotycznego nadzorującego działalność oficjalnego Kościoła i jego biskupów. Nie zebrał się on od sześciu lat, a Stolica Apostolska nalega, by katolicy nie brali w nim udziału, jednak Gianni Valente sugeruje potrzebę bardziej elastycznej polityki Watykanu wobec tej instytucji. Chodzi o to, by nie stwarzać kolejnych trudnych do załagodzenia napięć, zwłaszcza wśród biskupów, którzy z urzędu wchodzą do tego organu, ale nie mają w nim roli decydującej. Zdaniem kard. Zena Zgromadzenie Przedstawicieli Chińskich Katolików służy właśnie zniewoleniu Kościoła i odmowa udziału w tej farsie powinna być dla biskupów probierzem ich komunii z Ojcem Świętym.
info.wiara.pl/RWW