Bierność wokół anty-Katynia
Już od ponad dwudziestu lat, kolejne rocznice tzw. zbrodni katyńskiej spotykają się z propagandową reakcją Kremla głoszącą o masowych zbrodniach, jakich Polacy mieli się dopuścić wobec jeńców bolszewickich. Rozlegają się wtedy, skądinąd słuszne, głosy oburzenia, ale za tym nie idą czyny adekwatne do sytuacji. Zapomina się przy tym, że Rosja ma pełne prawo w sposób dowolny kształtować swoją propagandę historyczną, ale także, że nikt takiej nie zabrania Polsce. Dziwi więc bierność krajowych
instytucji historycznych czy propagandowych, a nawet poszczególnych osób, w tym i dziennikarzy.
Polska dysponuje szeregiem atutów, są w kraju liczne dokumenty dotyczące jeńców bolszewickich, mamy wreszcie koronny argument w postaci losu jeńców polskich w niewoli bolszewickiej w tym samym okresie.
Niezwykle interesujące i ważne dokumenty można znaleźć w internecie, w tym w serwisie Archiwów Państwowych, gdzie zostały opublikowane skany wykazu pochowanych jeńców bolszewickich z obozu w Strzałkowie. Jak mają się te listy do anonimowych dołów śmierci, gdzie do dziś nie możemy się doprosić pełnego wykazu ofiar, w tym tzw. listy białoruskiej?
http://szukajwarchiwach.pl/92/303/0/4/181?q=strza%C5%82kowo+cmentarz&;
Upowszechnienie tej listy oraz innych dokumentów, w internecie w języku rosyjskim, nie wymagałoby szczególnego nakładu środków, a na pewno spotkałoby się z dużym zainteresowaniem wśród licznych Rosjan szukających informacji o swoich bliskich.
Czym więc wyjaśnić tą bierność? Czy krajowe ośrodki decyzyjne i intelektualne dalej znajdują się pod bezpośrednim nadzorem Kremla?
Franciszek Grabowski, dla KSD
kwiecień 2017 r.